środa, 16 lipca 2014

Ciemniejsza strona księżyca VI

Zastanawiałam się, kiedy powstał ten kawałek tekstu? I wyszło mi, że chyba wtedy gdy miałam pewne braki, bo ukochany małżonek wyjechał na dwa miesiące... Dobrze że nie na dłużej, bo cholera wie co jeszcze bym wymyśliła?

Link do części V - klik

          Ciemniejsza strona księżyca VI
Jednak coś jeszcze zwróciło jej uwagę. Odwróciła głowę i spojrzała na skraj polany. Stał tam drugi wilkołak, nieruchomo, przypominając bardziej posąg niż żywą istotę.
Katja zdumiała się.
– Zaprosiłem syna na małą imprezę – usłyszała tuż obok ochrypły szept. Głos wilkołaka był zniekształcony, bardziej przypominał warkot niż ludzką mowę. Ale doskonale dawał się zrozumieć. – Nie mógł się oprzeć mojemu wezwaniu, bo wciąż nie potrafi zapanować nad swą drugą naturą.
Poczuła, że jej serce w niekontrolowany sposób przyspiesza. Dwie bestie zamiast jednej? Dwóch dzikich, nieokiełznanych kochanków?
Tego się nie spodziewała. Przez moment pojawił się niepokój. Czy Łowca o tym wie? Czy przypadkiem nie zjawi się rozwścieczony, by zapobiec temu, co wydało mu się odrażającym aktem?
Spojrzała wprost w siarkowo żółte ślepia Zacka i zapomniała o wszelkich wątpliwościach. Wilkołak był doskonałym połączeniem cech obu ras, choć jego spiczasty pysk, sterczące uszy i mocne owłosienie, mogły budzić przerażenie i odrazę. Jednak nie u niej. Ogromna sylwetka, wciąż przypominała ludzką, lecz jej rozmiary wyraźnie temu zaprzeczały. Rzadko który człowiek miał ponad dwa metry wzrostu.
I coś jeszcze.
Bezczelnie zmierzyła go wzrokiem, zatrzymując się poniżej pasa.
Tak, to był fascynujący widok. Miała w swym życiu wielu kochanków, ale żaden nie mógł się poszczycić członkiem o takich rozmiarach. Grubym, masywnym, o ciemnofioletowy odcieniu, wynurzającym z się z gąszczu czarnej sierści.
Zadrżała, przymykając oczy, gdy poczuła, jak owłosiona łapa, o ostrych niczym brzytwa pazurach, zacisnęła się na jej piersi. Westchnęła z uniesieniem, przygotowując się na rozkosz, która miała się stać jej udziałem.
Nie bała się. Nie czuła nawet odrobiny strachu, a jedynie podniecenie tak silne, że mało brakowało, a sama zerwałaby więzy i rzuciła się na niego. Nawet nie zwróciła uwagi, że przeciął gruby sznur, uwalniając ją. Dopiero po chwili dotarło do niej, że leży na chłodnej ziemi, a po jej ciele suną nie dwie, a cztery owłosione łapska.
To było niczym spełnienie najbardziej skrytych erotycznych marzeń. Choć nigdy nie myślała, że będzie się kochać z wilkołakiem. A co dopiero z dwoma!
Ramiona rozrzuciła na boki, dysząc coraz głośniej, prężąc się i wyginając. Ciekawskie łapy badały każdy zakamarek jej ciała, docierały do każdego wrażliwego punktu. Nie rozróżniała ich, nie wiedziała, który był Zackiem, choć ten drugi wydał jej się jakby niższy i mniej szczodrze obdarzony przez naturę.
Nagle jeden z wilkołaków, zanurkował pyskiem pomiędzy jej rozłożonymi udami. Długim, szorstkim językiem zaczął pieścić całkowicie już mokre wnętrze, palcem niezgrabnie masował drugą dziurkę, co chwilę usiłując go tam wsadzić. Udało mu się dopiero po trzeciej próbie. Drugi kucnął tuż przy jej twarzy i przez chwilę bił ją po policzkach twardym, ogromnym członkiem. Potem znienacka wsunął go pomiędzy pełne wargi, aż do samego końca, tak że kobieta na moment straciła oddech. Zaczął się poruszać, wyciągając go, a później dobijając z całą dostępną mu siłą. Jedną łapą pieścił sterczącą pierś, podszczypywał ją i ściskał, czasami czubkiem pazura rysując małe kręgi na delikatnej skórze.
Katja tak intensywnie smakowała doznawaną rozkosz, że była prawie półprzytomna. Słyszała sapanie, pomruki pełne aprobaty, czuła zwierzęcy odór potu i podniecenia, ale to nakręcało ją jeszcze bardziej. Bestia ukryta w najgłębszych czeluściach jej umysłu, nie mogła się uwolnić, ale z pewnością rozbudziła się, z uznaniem przyglądając temu wszystkiemu.
Nadszedł pierwszy orgazm. Krzyczała bezgłośnie, paznokciami wbijając się w twardą ziemię, napinając całe ciało w niemym paroksyzmie odczuwanej ekstazy. Oba stwory chyba to wyczuły, bo jeden z nich z zanurzył aż po sam koniec długaśny paluch w jej wnętrzu, drugi zaczął wymierzać razy w odsłonięte piersi, w policzki wypchane jego penisem. Patrzył przy tym w dół, wprost w oczy kobiety z prawdziwą satysfakcją. Teraz wiedziała, który z nich był Zackiem.
Potem nagle się wycofali. Leżała na trawie, bezsilna, ciężko oddychając. Spojrzała w górę i zrozumiała, że to zaledwie początek.
Silnym szarpnięciem jeden z nich postawił ją na nogach. Później sam położył się na plecach i gestem nakazał, by na nim usiadła. Zrobiła to z niekłamaną ochotą, krzycząc, gdy potężny organ wilkołaka zanurzał się w jej wnętrzu. Nadziała się na niego prawie po sam koniec, po czym pochyliła się, eksponując pośladki.
Poruszyła zachęcająco biodrami. I nagle wrzasnęła. Tym razem ból zastąpił na kilka sekund rozkosz. Ale Zack, dziwne, lecz była pewna, że to on bierze ją od tyłu, wbił się do samego końca. Poczuła smak własnych łez. Palce zacisnęła na kudłatej piersi leżącego pod nią stwora. Już nie krzyczała, a wręcz wyła.
Nie dali jej czasu, by mogła odetchnąć.
Machina ruszyła. Ogromne członki, niczym parowe tłoki, poruszały się w jej wnętrzu. Wygięła się do tyłu, opierając o owłosiony tors jednego z kochanków. Potężne łapska pieściły jej piersi, zaciskały się na biodrach, szczypały lub biły. To były krótkie, ostre plaśnięcia, potęgujące odczuwaną rozkosz. Szorstki język wędrował po rozpalonej skórze kobiety, czasami brutalnie wciskał się pomiędzy rozchylone wargi.
Oba stwory czerpały z tego aktu tyle samo przyjemności, co i ona. Słyszała ich głuche jęki, głośne sapanie, nie takie jak wydaje człowiek, lecz prawdziwie zwierzęce pomruki. Bo tak naprawdę z kim się teraz kochała?
– Podoba ci się wiedźmo? – zabrzmiało to niczym warknięcie, tuż nad jej uchem.
– Tak! – wyjęczała.
– To długa noc. Będziemy to robić, aż do wschodu słońca. Nasycimy nasze i twoje zmysły. – Coraz mocniej wbijał się w tak każdego wypowiadanego słowa. – Będziemy cię rżnąć na wszelkie możliwe sposoby, tak długo i tak ostro, że sama będziesz błagać o zakończenie.
Drugi wilkołak głucho jęknął i ścisnął jej piersi. Katja poczuła nagle, jak wnętrze wypełniło się czymś gorącym, lepkim. Zamarła na moment i zaraz została za to ukarana.
– Ja nie skończyłem! – usłyszała wściekły warkot. Uderzenie w odsłonięty pośladek było bolesne. Krzyknęła, ale w zamian za to wymierzył kolejny cios.
Tym razem zagryzła wargi. Ale Zack nie przestał. Bił ją raz po jednej, raz po drugiej stronie pupy, na dodatek zaczął poruszać się z niespotykaną dotąd siłą. Tylko na chwilę przystopował, gdy drugi z wilkołaków, wysunął się spod niej i usiadł naprzeciwko, błyszczącymi ślepiami obserwując całą tę scenę.
Lecz oprawca i kochanek jednocześnie, nie odpuścił. Pchnął Katję tak, że znalazła się twarzą na wprost grubego jak jej nadgarstek, lekko już mięknącego penisa.
– Masz mu fachowo obciągnąć suko! Słyszałaś? Wiem, że potrafisz to doskonale zrobić!
Z prawdziwą rozkoszą objęła wargami na wpół twardego członka. Był gorący i wracał do formy w błyskawicznym tempie. Sterczał, otoczony przez długie, poplątane kudły, a w gąszczu pod nim widziała dwa ogromne jądra. Przez moment mignęła zaskakująca myśl, że to przecież Stafan, ale zniknęła tak samo nagle, jak się pojawiła.
Podniosła zamglony z ekstazy wzrok, a potem całkowicie przestała myśleć. Kiedy uderzył po raz kolejny, krzyknęła przejmująco i upadła, nie mając siły dłużej podtrzymywać się rękoma. Wstrząsał nią orgazm, podczas gdy Zack pieprzył ją w zabójczym tempie, a członek drugiego wilkołaka rósł tak samo szybko we wnętrzu jej ust.
Dobił i trysnął silnym strumieniem. Jęczał przy tym przeciągle, zaciskając pazurzaste palce na biodrach kochanki.
Kiedy ją puścił, przez chwilę leżała na trawie, spazmatycznie łapiąc oddech. Ale nie na długo zostawiono ją w spokoju.
Któryś odwrócił ją na plecy i wszedł w jej rozgrzane wnętrze, jednym zdecydowanym ruchem. Katja poczuła ciężar owłosionego cielska, ostry zapach potu i zrozumiała, że to naprawdę dopiero początek.
Opasała wilkołaka nogami, przymknęła oczy i postękując oddała się kolejnej ekstazie. Drugi stał nad nią i przyglądał się temu z zadowoleniem. Potem jednak postanowił przyłączyć się do zabawy. Klęknął w taki sposób, że jego jądra znalazły się tuż nad jej twarzą.
Doskonale wiedziała, co powinna zrobić. I czego od niej żąda.
Spojrzała w górę i ze świstem wciągnęła powietrze.
W normalnych warunkach odwróciłaby się z odrazą. Były duże, wielkości dorodnych jabłek, twarde i mocno owłosione. Przypomniała sobie wczorajszy dzień, gdy się kochali po raz pierwszy. Jak widać, wraz ze zmianą w wilkołaka, następowały różnorodne zmiany fizyczne.
Lecz była tak podniecona, że bez sprzeciwu zaczęła je ssać, lizać, pieścić z zapałem, który zadziwił nawet ją samą. Zack mruczał z zadowoleniem, podczas gdy drugi wilkołak przyspieszał, wyraźnie zbliżając się do kolejnego wytrysku. Wiedziała, że zaraz dojdzie, ale nie spodziewała się, że odepchnie swego towarzysza, usiądzie na niej okrakiem i spuści się prosto we wnętrze jej gardła.
Krztusiła się, bijąc i drapiąc przeciwnika, ale on nie reagował, z satysfakcją pompującą swą spermę, aż do ostatniej kropli.
Musiała to przełknąć, inaczej by się udusiła.
– Smakowało? – Zack szturchnął ją swoim szpiczastym pyskiem. Zawsze zastanawiało, jakim cudem te stwory tak sprawnie posługiwały się ludzką mową.
– Tak.
– Chcesz więcej?
Skinęła jedynie głową.
– Cierpliwości czarownico, cierpliwości.
Szorstkim językiem zaczął pieścić jej szyję. Palce wsunął w pulsujące oczekiwaniem wnętrze i zaczął nimi rytmicznie poruszać.
– Wiedziałem, że ci się spodoba – szeptał. – Jesteś jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa.
Westchnęła.
– On musi chyba odpocząć, ale ja się tobą odpowiednio zajmę… Nie! Ty się zajmiesz mną.
Nagle przerwał pieszczoty i położył się na plecach.
– A teraz możesz zrobić to, na co masz ochotę.
Padła na kolana i wzięła w obie dłonie jego penisa. Wciąż był ogromny, wciąż twardy i niesłychanie nabrzmiały. Zaczęła go lizać, najpierw czubek, potem całego, przesuwając koniuszkiem języka i jednocześnie jedną ręką pieszcząc jądra. Patrzyła prosto w oczy bestii i czuła się niczym niewolnica, narzędzie, za pomocą którego zaspokajał swe żądze.
Tylko że ona pragnęła tego równie mocno.
Twardego, brutalnego seksu. Mężczyzny, który by dominował, zmuszał do uległości, traktował jak swoją sukę.
Przymknęła oczy. Objęła ustami jego męskość i zaczęła go pieścić oralnie. Coraz szybciej, coraz bardziej zaciskając wargi na śliskim od jej śliny członku.
Drugiego wilkołaka chyba znów podniecił ten widok, bo pomrukując zaczął ją obmacywać i podszczypywać. I nagle wbił się w nią od tyłu, tak gwałtownie, że kobieta głośno zakwiliła. Potem powoli zaczęła odpływać. Przyjemność, której doświadczała nie dawała się opisać słowami, ani porównać do niczego innego.
– Tak, wiedźmo, tak! – sapał Zack. – Jesteś przecudowna!
– Chcesz prawdziwego odlotu? – wyszeptała, przerywając i spoglądając na niego prowokująco. Tym razem zamierzała pójść na całość. Skoro on podarował jej coś niepowtarzalnego, ona chciała mu się odwdzięczyć tym samym. – To odwrócić się.
Posłuchał.
Teraz jedną ręką pieściła penisa, językiem rowek pomiędzy pośladkami, z zapałem wsuwając jego czubek do zwartej dziurki odbytu. Zack ze świstem wciągnął powietrze. Widać cholernie mu się to podobało i dostarczało nieziemskiej wręcz rozkoszy. Jęk przeszedł w głośny skowyt. Człowiek zniknął, zostało jedynie zwierzę, dążące do spełnienia. Przestał myśleć, całkowicie tracąc nad sobą kontrolę.
Nigdy wcześniej żadna kobieta nie sprawiła, by zatracił się aż do tego stopnia.
Katja czuła, że nie tylko on zbliża się do finału. I w tym momencie wydarzyły się naraz dwie rzeczy. Za jej plecami rozległ się głuchy warkot i gorący strumień trysnął tym razem na jej pośladki. Jednocześnie Zack napiął całe ciało, pogrążając się w ekstazie. Wyczuła, że był już na krawędzi. Bez namysłu, z całej siły, wsadziła palec w jego odbyt.
Tym razem rozległo się głośne, prawdziwie przerażające wycie. Wystrzelił wyjątkowo potężnym strumieniem, mimo iż tej nocy już raz szczytował. Orgazm wstrząsał jego ogromnym cielskiem, przetaczał się wzburzoną falą. Padł na kolana, przestając całkowicie nad sobą panować.
Katja uśmiechnęła się i wyczerpana, poturlała się po trawie. Ten numer, choć rzadko go stosowała, nigdy nie zawodził.
Słuchała głośnych jęków niczym najpiękniejszej muzyki.
Podparła ręką głowę i spojrzała w kierunku Zacka.
– Przyjemność za przyjemność – powiedziała, figlarnie się uśmiechając.
Dyszał ciężko, wpatrując się w nią z nietajonym zachwytem. Tak, to właśnie rozumiała pod pojęciem „ujarzmić bestię”.
– A teraz – rozłożyła szeroko uda – teraz zajmijcie się mną…
Następne kilka godzin było niczym sen. Zmieniali pozycje, traktowali coraz brutalniej. Wymierzali jej razy, szczypali, całowali, kilka razy doprowadzili do nieziemskiego, niedającego się opisać słowami, orgazmu.
Była wykończona. Oblepiona białą mazią, ociekająca potem, z licznymi zadrapaniami i siniakami na ciele.
A kiedy sądziła, że to koniec, wzięli ją po raz ostatni. Tym razem była to prawdziwa jazda bez trzymanki. Nikt nie pieprzył jej w tak brutalny, zwierzęcy sposób. Straciła przytomność, a gdy ją odzyskała, na niebie świeciło słońce.
Leżała na środku niewielkiej polany. Dookoła widziała jedynie drzewa. Była naga i niesamowicie brudna.
Z jękiem przewróciła się na brzuch. Trawa była mokra, pełna rosy, w której kroplach odbijały się promienie słoneczne.
– Och! – wyszeptała Katja.
Pierwszy raz w życiu czuła się całkowicie zaspokojona. To uczucie było silniejsze nawet od wyrzutów sumienia.
– Nareszcie ktoś porządnie mnie zerżnął – mruknęła aprobująco, przesuwając dłońmi po obolałym ciele.
Wiedziała, że wstyd pojawi się później. Była tego pewna, bo robiła rzeczy, od których normalnie w mgnieniu oka by ją zemdliło. Ale na razie czuła się cudownie spełniona.
I wszystko ją bolało.
Z głuchym stęknięciem podniosła się i na chwilę przymknęła oczy. Zanim pokaże się wśród ludzi, musi się odrobinę ogarnąć. Do tego potrzebna była woda. Jakieś niewielkie jeziorko, strumyk, cokolwiek.
Kilka minut później beztrosko chlapała się w zimnej jeziorze, zmywając z siebie ślady nocnej orgii. Jednocześnie mruczała zaklęcia, które sprawiały, że wszystkie siniaki i zadrapania wręcz nikły w oczach.
Kiedy wyszła, położyła się na trawie i zamknęła oczy, wspominając niedawną rozkosz. I wtedy czyiś cień przysłonił blask słońca.
– Cześć wilkołaku – powiedziała po prostu.
Usiadł tuż obok i obrzucił jej nagie ciało pożądliwym spojrzeniem.
– Masz ochotę na powtórkę kolejnej nocy? – spytał, schrypniętym głosem.
– Jeśli zaprosisz kilku kolegów.
– Serio? – Wyraźnie wyczuła niedowierzanie. – Dałabyś radę?
– Pod jakim względem? – Obróciła się tak, by mogła patrzeć prosto w jego twarz. Cholera. Jaki ten facet był kurewsko przystojny i seksowny. Znów poczuła mrowienie w dole brzucha. Wsadziła tam palce i zaczęła się dodatkowo pobudzać, jednocześnie dostarczając przyjemności.
Zack nie spuszczając z niej wzroku, zrobił to samo. Wydobył ze spodni całkiem nieźle już twardą męskość i zaczął się masturbować.
– Chodź tu suko! – warknął nagle. – Masz go wsadzić sobie głęboko, aż po sam koniec!
Tym razem nie miała ochoty słuchać. Tym razem miała ochotę dominować.
Dosiadła go niczym wytrawna amazonka nieujarzmionego jeszcze rumaka. Jej piersi falowały w tak każdego ruchu, w oczach malował się zachwyt wymieszany z coraz bardziej narastającą rozkoszą. Ujeżdżała go coraz mocniej, z taką siłą, że całkiem szybko stracił panowanie nad samym sobą. Dłonie zacisnął niczym szpony na rozkosznie krągłych piersiach, potem przesunął je na kształtne pośladki, nakazując jeszcze bardziej zwiększyć tempo. Ustami przygryzał twarde, sterczące sutki, bawiąc się nimi, ssąc, drażniąc i za każdym razem wydobywając z jej ust ochrypły jęk rozkoszy.
– Och tak! Tak!... Mocniej, błagam cię, mocniej! – krzyczała odrzucając głowę do tyłu. Tym razem dochodziła szybciej niż on. Jeszcze kilka niemal konwulsyjnych ruchów i zamarła sztywniejąc i krzycząc z nieopisanej rozkoszy.
– Aaaa!... – Nie czekał aż minie ekstaza. Błyskawicznie zmienił pozycję, zmuszając by uklękła przed nim i wsadził w rozchylone usta, nabrzmiałego, poprzecinanego fioletowymi żyłkami, członka. Bez sprzeciwu pozwoliła by zanurzył go aż po sam koniec, tak bardzo, że twarde jak kamienie jądra, dotknęły jej podbródka. Obie dłonie wplótł w gęste, potargane włosy i trysnął, wciąż przytrzymując głowę kobiety. Posłusznie łykała każdą porcję spermy, patrząc w górę zamglonym wzrokiem, wciąż pełnym pożądania. To sprawiło, że i jego orgazm był nie do opisania.
Potem padli wyczerpani na rozgrzaną słońcem trawę.
– Sama już nie wiem, w której postaci bardziej mi odpowiadasz? – powiedziała zamyślona.
 


17 komentarzy:

  1. Wow! Ta część podoba mi się najbardziej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm jakoś to opowiadania nie przypadło mi do gustu , ale i tak uwielbiam czytać Twoje opowiadania ;) Pozdrawiam Em.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uffff....mocne.dobre. niesamowite. Brak słów. Pozostaje czekać na ciąg dalszy. Myślę jak się to rozwinie. Bardzo udana wersja Czerwonego Kapturka tylko dla dorosłych. Pozdrawiam.marek

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetną część. Boże jak ty wpadłas na taki pomysł z tym opowiadaniem. Bo ono jest zupełnie inne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny prezent na urodziny, dziękuje! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Sweet Lord...! Po prostu coś niesamowitego. Uwielbiam takie soczyste kawałki!!
    Kamila

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię w Twoich opowiadaniach, że czyta się je tak, jakbyś pisała je jednym tchem :) Nie wiem, czy rzeczywiście tak było, ale podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem czemu zwykle mi się podobają opowiadania, ale to jest jakby ... obleśne :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obleśne?na pewno nie. Mocne-tak. Realistycznie plastyczne-tak.mocno erotyczne-tak.ale litości ,nie obleśne. Czekam (nie)cierpliwie na ciąg dalszy.pozdrawiam.marek

      Usuń
  9. Mam małe pytanie... Kiedy będzie kolejna część "Głupia miłość"?

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię to! / N.

    OdpowiedzUsuń
  11. Babeczko, Słońce Ty nasze!, błąd znalazłam :nikt mnie jeszcze tak porzadnie nie zerżnąŁ!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwsze Twoje opowiadanie, które mi nie przypadło do gustu. Nie chodzi o to, że jest mocne, bo takie lubię ;) Główna bohaterka zachowuję się jak dziwka, która praktycznie nie ma dość ostrej zabawy. Ktoś napisał, że opowiadanie jest obleśne. Po części się zgodzę np. fragment z owłosionymi jądrami... Każdy lubi co innego. Mnie się podobają wszystkie opowiadania oprócz tego.
    Pozdrawiam.
    C

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo fajne opowiadanie :-) poprosze o wiecej

    OdpowiedzUsuń
  14. Pomimo całej mojej sympatii do Ciebie i Twojej twórczości, nie podobał mi się ten odcinek. Według mnie był trochę obleśny. Po prostu nie moje klimatu, ale nie ma się czym martwić bo choćbyś nie wiem jak się starała nie dogodzisz wszystkim równocześnie. Pozdrawiam, Magda =)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.